Czy nas na to stać ? Czyli jak skórka, może nie być warta wyprawki.

Czy nas na to stać ? Czyli jak skórka, może nie być warta wyprawki.

W aktywnej części środowiska nauki jazdy trwa dyskusja nad sensownością wprowadzenia samorządu zawodowego instruktorów. Panuje zgodność opinii, że jest wiele problemów w naszej branży, ale różne są zdania na temat sposobów ich rozwiązania.

Inicjatorzy powołania samorządu uważają, że jego powstanie jest panaceum na choroby, które trawią nasze środowisko. Ale czy na pewno? W sferze haseł ogólnych wszystko brzmi optymistycznie:

  • poprawa BRD wskutek wzrostu umiejętności osób szkolonych
  • szanse na rozwój zawodowy, wyższe kompetencje, innowacyjność
  • poprawa standardów etycznych
  • wzmocnienie tożsamości przedsiębiorców prowadzących OSK

Każdy z nas chciałby tego, tak jak każdy chciałby być piękny, zdrowy i bogaty. Schody zaczynają się, gdy zastanowimy się, jakimi realnymi narzędziami samorząd miałby to osiągnąć, i ile może to nas kosztować. Bo przecież mamy być niezależni, samorządni i samofinansujący się.

POPRAWA BRD WSKUTEK WZROSTU KOMPETENCJI INSTRUKTORÓW

 Hasło klucz, którym mami się polityków.  Jest co najmniej kilkadziesiąt organizacji od KRB po policję, które mają ogromne środki finansowe i aparat ludzki na poprawę bezpieczeństwa, a narzekamy na ich skuteczność działań. Przede wszystkim brakuje odwagi politykom, żeby podnieść wysokość kar do poziomu innych krajów europejskich, gdzie również dzięki nim wypadkowość jest dużo niższa niż w Polsce. Od samego mieszania herbaty nie staje się ona słodsza. Tak od zmiany szyldu na samorząd, instruktorzy nie staną się mądrzejsi, a przez to ich kursanci. Zmianę mentalności trzeba wymuszać na starych kierowcach, bo po zdobyciu prawa jazdy początkujący kierowcy od nich uczą się złych zachowań, a nie od instruktorów, którzy zawsze uczą poprawnej, przepisowej jazdy.

Zresztą jak samorząd ma zwiększyć kompetencje instruktora? Przez lepsze warsztaty? A skąd wiadomo, że nie będą gorsze, bo prowadzone na przykład przez kolegę prezesa?

POPRAWA STANDARDÓW ETYCZNYCH

Jak rozumiem przez silniejszy nadzór. Tylko że jak on ma być skuteczny, jeżeli wg. ostatnich pr0popzycji, planuje się powstanie 3-4 izb okręgowych. Jest to oczywiście sposób na zmniejszenie kosztów utrzymania samorządu, ale jak drastycznie oddali instruktora od władz samorządu, gdzie będzie musiał załatwić swoje realne problemy. Z Suwałk trzeba będzie przyjeżdżać z każdym drobiazgiem do W-wy? A z Ustrzyk do Krakowa? A jak będzie wyglądał nadzór nad instruktorem? Będzie lotna brygada jeżdżąca codziennie po Polsce? Ilu kontrolerów trzeba, żeby mieć stały nadzór nad pracą kilkunastu tysięcy czynnych instruktorów ( nie sądzę, żeby było ich więcej, niż 16 000). Dziś starostwo jest bardzo blisko, a poprawa nadzoru to rola państwa.

WZMOCNIENIE TOŻSAMOŚCI PRZEDSIĘBIORCÓW PROWADZĄCYCH OSK I ICH STOWARZYSZEŃ

Przedsiębiorcy i stowarzyszenia nie odczuwają braku tożsamości. Tylko nie życzą sobie, żeby ktoś z zewnątrz układał im życie nie licząc się z ich zdaniem. Ze stu kilkudziesięciu delegatów na wspólnej konferencji PFSSK, PIGOSK, i OIGOSK tylko jeden opowiedział się za powstaniem samorządu w proponowanym kształcie, reszta była przeciwna. To miażdżąca jedność opinii środowiska, której nie mogą lekceważyć Inicjatorzy Samorządu. Zresztą żaden z nich nie zdecydował się przyjechać, żeby przedstawić swoje argumenty, i odpowiedzieć na bardzo konkretne pytania. Np. czy nas stać na to. Jeśli powstałoby mało izb okręgowych z małą liczbą urzędników to nie ma szans na zrealizowanie tak wielu ambitnych celów. Będzie to atrapa samorządu, towarzystwo wzajemnej adoracji, bez szans na skuteczne działania.

Jeśli powstałoby wiele izb, np. 16, z dużą liczbą personelu, to szansa na sukces byłaby większa, ale lawinowo wzrosłyby koszty funkcjonowania.

W istniejących w Polsce samorządach comiesięczna składka wynosi zwykle 50-100zł. Tylko że zwracam uwagę na dużo mniejszą ilość zadań, które realizują tamte organizacje. Nie mają na przykład tak silnego nadzoru jak przewiduje się w ustawie o naszym samorządzie.

Funkcjonariusze istniejących samorządów nie pracują za czapkę śliwek. Np. Prezes Krajowej Rady Radców Prawnych pobiera wynagrodzenie ok. 15 000zł, a Prezes Krajowej Rady Fizjoterapeutów 12 200zł.

Jeśli założymy, że jest 16 000 czynnych zawodowo instruktorów (zarejestrowanych jest ponad 20 000, ale wielu nie pracuje w zawodzie, tylko zalicza warsztaty, żeby nie tracić uprawnień), to gdy pomnożymy przez 50zł, to wyjdzie nam zaledwie 800 tys. zł przychodu. Czy da się za to utrzymać dajmy na to 100 urzędników, plus koszty funkcjonowania biur i podatki ? Łatwo policzyć, nie ma mowy. Składka będzie musiała być ponad 100zł. Kolejne pytanie: Jak zaledwie 100 urzędników ma zrealizować taką mnogość ambitnych zadań. W ustawie jest 14 punktów, ale szczegółowo gdyby chcieć je ogarnąć, to myślę, że potrzeba co najmniej dwa razy tylu pracowników, bo inaczej poprawa jakości, kompetencji, lepszy nadzór itp. to będą tylko mrzonki. Przychody z działalności gospodarczej? Obawiam się, że będzie polegać na dojeniu instruktorów i OSK, poprzez monopol na prowadzenie szkoleń, różne opłaty administracyjne, jedynie słuszne pomoce szkoleniowe, itp. Czyli za to również zapłacimy my. Monopol jest zawsze kosztowny.

To są moje obawy. Z niecierpliwością czekam na przedstawienie analizy kosztów funkcjonowania samorządu przez twórców projektu ustawy, wtedy wszyscy będziemy mogli odpowiedzieć na pytania:

Czy nas stać?

Czy skórka warta wyprawki?
Zbigniew Muszyński